Piłkarze Olimpii w sobotę okazali się słabsi od GKS-u Bełchatów. Jak wynik 1:3 skomentowały regionalne media?
Nowości: Olimpia sięgnęła dna w tabeli I ligi
Na czwartkowym spotkaniu z kibicami padły jasne deklaracje. W sobotę liczy się tylko zwycięstwo. Pary wystarczyło na pół godziny, a i w tym czasie miejscowi popełnili dwa kardynalne błędy w obronie.
Do Grudziądza na mecz w piętnastej kolejce I ligi przyjechał mocno przemeblowany spadkowicz z ekstraklasy - GKS Bełchatów. To ekipa złożona z młodych graczy. Tymczasem w Grudziądzu wielka mobilizacja, zmiany w wyjściowym składzie i kolejny już mecz z gatunku tych, po których zespół miał odbić się od dna ligowej tabeli. Nic z tych rzeczy.
Błąd w obronie i gonitwa
Już w szóstej minucie goście mieli rzut wolny, po którym piłka wylądowała w polu karnym grudziądzan, a w zamieszaniu i przy gapiostwie miejscowych, Piotr Witasik skierował ją do siatki.
Olimpia nie spuściła jednak głów. Była stroną całkowicie przeważającą. Tyle, że dopadła ją strzelecka niemoc. Fabian Pawela strzelił z kilku metrów wysoko nad bramką, Kamila Kurowskiego zatrzymał Paweł Lenarcik. Wreszcie po niespełna kwadransie gry Adam Banasiak szybko rozegrał rzut wolny z Adrianem Bielawskim, ten drugi dośrodkował na długi słupek do Paweli, który zgrał do środka. Błąd popełnił Lenarcik i Piter-Bućko doprowadził do remisu.
Drugi raz to samo
Po nieco ponad pół godzinie gry goście kolejny raz z rzutu wolnego zagrali piłkę przed bramkę Bartosza Fabiniaka. Tam zabrakło zdecydowania golkipera i w kuriozalnych okolicznościach Olimpia znów musiała gonić wynik.
- Uczyniliśmy z naszych stałych fragmentów gry złoto - mówił po meczu Rafał Ulatowski, trener bełchatowian. - W drugiej połowie byliśmy bliżsi podwyższenia, niż rywal wyrównania.
Po zmianie stron gospodarze prezentowali się blado i nie potrafili skonstruować choćby jednego sensownego ataku. Przyjezdni co rusz wychodzili z kontrą. Jedną z nich na dziewięć minut przed końcem wykończył Aghwan Papikjan, ustalając wynik spotkania na 3:1 dla gości.
Gazeta Pomorska: Olimpia doznała piątej porażki z rzędu i znalazła się na dni ligowej tabeli
Tym razem grudziądzki zespół okazał się gorszy od GKS Bełchatów. Co dalej z trenerem Arturem Skowronkiem, który oddał się do dyspozycji?
- Musimy szukać personaliów, bo rywale nas rozczytali i bezwzględnie to wykorzystują - mówił po przegranej 0:4 z Miedzią Legnica trener Artur Skowronek. I w porównaniu do tamtego meczu dokonał pięciu zmian w wyjściowym składzie.
Na bokach obrony, zamiast Pawła Kowalczyka i Marcina Woźniaka, zagrali Adrian Bielawski i Adam Banasiak. W środku pola Wojciecha Reimana zastąpił Marcin Smoliński. Nie zagrał też Dejan Zigon, za którego wystąpił Robert Szczot, ale nie zagrał w środku pola, tylko na skrzydle. Z flanki powędrował do środka Kamil Kurowski. W ataku Adama Cieślińskiego zastąpił Fabian Pawela.
W środku tygodnia doszło do spotkania prezesa Jacka Bojarowskiego i trenera Skowronka z kibicami. Jednym z jego celów miało być pokazanie jedności wszystkich stron i że każdemu zależy na zachowaniu pierwszoligowego bytu.
Szybki zimny prysznic
Spotkanie jeszcze się dobrze nie zaczęło, a biało - zieloni już przegrywali.
Przysnęli przy stałym fragmencie gry, który wykończył Piotr Witasik. Gorzej nie mogło się zacząć. Taki szybki i zimny prysznic podziałał ożywczo na grudziądzan, którzy rzucili się do odrabiania strat. Do remisu doprowadził Michal Piter-Bućko, wykończając zespołową akcję.
Potem gra się uspokoiła i żadna ze stron nie miała okazji do podwyższenia wyniku. Niestety po rozpoczęciu trzeciego kwadransa pierwszej połowu grudziądzcy zawodnicy znowu nie popisali się przy stałym fragmencie i Vaclav Cverna ponownie wyprowadził bełchatowian. Po chwili mógł być remis, lecz po strzale Szczota piłkę zmierzającą do bramki wybił jeden z defensorów GKS.
Po przerwie optyczną przewagę mieli gospodarze, ale niewiele z niej wynikało. Grudziądzanie nie potrafili sobie stworzyć okazji bramkowej. Zostali jeszcze skontrowani. Rezerwowy Hieronim Gierszewski wyłożył piłkę Aghwanowi Papikjanowi, który wykorzystał sytuację sam na sam z Bartoszem Fabiniakiem.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com