Od dwóch lat jeżdżę na mecze pierwszej ligi jako obserwator. Widzę, że jest tam wiele mniej zmanierowania i sztuczności niż w Ekstraklasie – mówi na łamach dziennika „Polska – The Times” Michał Listkiewicz.
– Od dwóch lat jeżdżę na mecze pierwszej ligi jako obserwator. Widzę, że jest tam wiele mniej zmanierowania i sztuczności niż w Ekstraklasie – mówi na łamach dziennika „Polska – The Times” Michał Listkiewicz, który został prezesem zarządzającej pierwszą ligą Piłkarskiej Ligi Polskiej.
Michał Listkiewicz został prezesem Piłkarskiej Ligi Polskiej pod koniec lipca br., PLP, to organizacja zarządzająca I Ligą. Były sternik Polskiego Związku Piłki Nożnej zajął stanowisko, które wcześniej piastowali Ryszard Adamus i Władysław Szypuła.
Listkiewicz stanął na czele PLP wybrany przez prezesów klubów I ligi i będzie reprezentował ich interesy w kontaktach z PZPN i innymi podmiotami. Były prezes polskiego związku był od listopada 2007 roku koordynatora UEFA ds. Euro 2012. Po zakończeniu mistrzostw poświęci swój czas klubom na zapleczu Ekstraklasy.
Listkiewicz od 28 czerwca 1999 do 30 października 2008 pełnił funkcję 23 prezesa PZPN. Wcześniej był sędzią piłkarskim i sekretarzem generalnym związku.
Listkiewicz utrzymuje, że nowa posada nie jest dla niego degradacją. – Wiem, że pojawiły się takie komentarze. Kofi Annan był sekretarzem ONZ, a teraz jest wysłannikiem. Nie traktuję tego jako dyshonor. To kolejne pole do pokazania, że coś tam człowiek potrafi. A poza tym, jak mówił pan Kazimierz Górski: „Chodzę tam, gdzie mnie zapraszają”.
Były szef PZPN pozytywnie ocenia pierwszoligowe rozgrywki. – Zdecydowałem się tym bardziej, że pierwszą ligę dość dobrze znam, bo od dwóch lat jeżdżę jako obserwator sędziów. Widzę, że tam jest to dużo mniej zmanierowania i sztuczności niż w Ekstraklasie – stwierdził. – PZPN traktuje pierwszą ligę po macoszemu. Taka sytuacja powinna się zmienić. To jeden z priorytetów.
Na ofertę zdecydował się Pan od razu?
Porozmawiałem z dwoma, trzema osobami. Zdecydowałem się tym bardziej, że pierwszą ligę dość dobrze znam, bo od dwóch lat jeżdżę jako obserwator sędziów. Widzę, że tam jest dużo mniej zmanierowania i sztuczności niż w ekstraklasie.
Niedawno w Nowym Sączu odbyło się pierwsze posiedzenie zarządu. Jakieś decyzje?
Było kilka. Nie o wszystkich mogę mówić, gdyż na to zarząd musi mieć zgodę klubów. W każdym razie byliśmy już u prezesa Grzegorza Laty. Przedstawiliśmy wnioski.
Jakie?
Chcemy, żeby przed wyborami na szefa PZPN każdy z kandydatów spotkał się z nami i powiedział, jak sobie wyobraża współpracę. Chcemy też, żeby było podpisane porozumienie, bo na razie współpraca jest na gębę.
PZPN traktuje pierwszą ligę trochę po macoszemu?
Nie trochę, tylko bardzo po macoszemu. Taka sytuacja powinna się zmienić. To jeden z priorytetów.
A inny?
Symbioza z ekstraklasą. Jestem umówiony na spotkanie z prezesem Bogusławem Biszofem. Moją ideą jest, żeby było u nas jak w Niemczech – gdzie ekstraklasa i pierwsza liga funkcjonują wspólnie. Wspólne biuro, zarządzanie, oddzielne podmioty, ale wspólne negocjacje z partnerami. Chodzi o to, żeby że nie było rywalizacji, bo jak umrze pierwsza liga, umrze ekstraklasa.
Tak Pan myśli?
Jeśli zniknie pierwsza liga, nie będzie do ekstraklasy dopływu zawodników, nie będzie gdzie ich testować, skąd brać. No bo skąd? Z trzeciej, czwartej ligi? W Niemczech współpraca funkcjonuje modelowo. Inna sprawa to kwestie finansowe, bo w pierwszej lidze jest bardzo biednie. W Polsce relacja budżetu zaplecza do ekstraklasy to 0,75 procenta.
A w Niemczech?
20 procent. Niech u nas na początek będzie 5 procent, a docelowo 10. Wtedy byłoby w porządku. Chcemy spotkać się również z przedstawicielami Orange Sport. Mamy wyniki dowodzące, że oglądalność rośnie, również dzięki temu, że stacja jest powszechnie dostępna. Niektóre mecze pierwszej ligi ogląda więcej widzów niż ekstraklasę. Za tym muszą pójść większe środki finansowe. Pieniądze to rzecz najważniejsza, ponieważ bez nich kluby niewiele zdziałają.
Finanse może zagwarantować sponsor tytularny.
To będzie najtrudniejsze. Ekstraklasa czekała na niego trzy lata i obecny płaci mniej niż poprzedni. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jest kryzys, firmy w sport inwestują niechętnie. Poprzednie władze PLP podpisały umowy z firmami, które poszukują sponsorów. Chciałbym też wykorzystać swoje doświadczenia z czasów, kiedy byłem prezesem PZPN.
Jest jakiś pomysł?
Coś jest, ale spokojnie, pracuję niedługo. Cieszę się, że załatwiono sprawę Polonii Bytom, bo kto chciałby zainwestować w wybrakowany towar? Jest wiele rzeczy, które zamierzam zrobić. Chciałbym, żeby trenerzy, dzięki zagranicznym kontaktom, mogli wyjeżdżać na staże. Widzę, że kluby bardzo się starają. Kibice interesują się rozgrywkami. Jest pan z Krakowa, więc proszę napisać, że bardzo liczę na współpracę z Cracovią. Tam na razie zachowują się tak, jakby nadal byli głowami w ekstraklasie. Mam nadzieję, że się dogadamy. Pierwsza liga może mieć naprawdę opakowanie jak ekstraklasa.
Plany ma Pan ambitne. To misja możliwa?
Gdybym w to nie wierzył, nie podjąłbym się wyzwania.
Źródło: Polska The Times / onet.pl / Gazeta Krakowska / własne