W mijający weekend odbyła się 24. kolejka I ligi. W spotkaniach, które odbyły się od piątku do niedzieli, nie było większych niespodzianek. W większości punktów nie straciły drużyny, które liczą się w walce o awans.
W mijający weekend odbyła się 24. kolejka I ligi. W spotkaniach, które odbyły się od piątku do niedzieli, nie było większych niespodzianek. W większości punktów nie straciły drużyny, które liczą się w walce o awans.
Lider zmierza po Ekstraklasę
Termalica Bruk-Bet Nieciecza w tym sezonie bardzo poważnie liczy się w walce o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Drużyna z niewielkiej miejscowości położonej w województwie małopolskim od kilku kolejek jest liderem zaplecza Ekstraklasy i pewnie zmierza po awans. W minionej kolejce o punkty podopiecznym Kazimierza Moskala przyszło walczyć na własnym stadionie z GKS-em Katowice. Gospodarzom udało się wygrać 1:0, a jedyną bramkę w spotkaniu zdobył Dariusz Pawlusiński.
Były lider nareszcie wygrał
Flota Świnoujście świetnie grała jesienią. Mimo słabego finiszu „Wyspiarzom” udało się zachować przed rundą rewanżową kilkupunktową zaliczkę. Niestety, świnoujścianie rozpoczęli wiosnę tak, jak zakończyli jesień – czyli bardzo słabo. Przegrali 3 pierwsze spotkania ligowe, kolejne dwa zremisowali. Po słabej serii przyszedł czas na odbudowę, a okazja była do tego idealna – mecz przed własną publicznością, dodatkowo z renomowanym przeciwnikiem, Arką Gdynia. Mimo, że gdynianie obecnie są w środkowej części tabeli, to mecz z takim rywalem kibiców i tak elektryzuje podwójnie. Piłkarze Floty nie zawiedli – po braku wygranej od 4 listopada przełamali złą passę i wreszcie pokonali swojego rywala. „Wyspiarze” pokonali żółto-niebieskich 3:0 po bramkach Michała Stasiaka, Charlesa Nwaogu oraz Sebastiana Olszara i cały czas liczą się w walce o awans.
Zawisza przegrywa
Zawisza Bydgoszcz, podobnie jak Olimpia, przed 24. kolejką był niepokonany na własnym stadionie. Co prawda „Wojskowi” w sobotę mieli gościć nieobliczalny Stomil Olsztyn, który w tej rundzie sprawił nie lada sensację, pokonując na własnym stadionie Cracovię 3:0, to i tak nic nie wskazywało na to, że Zawisza przegra przed własną publicznością. Pierwszą bramkę w spotkaniu zdobył już kwadrans od rozpoczęcia spotkania Paweł Kaczmarek i goście niespodziewanie prowadzili. Jak się później okazało, prowadzenie nie trwało długo – dokładnie 7 minut później wyrównał Daniel Mąka. Minęło zaledwie sześć minut, a prowadzenie ponownie objęli przyjezdni. Tym razem celnym trafieniem popisał się Grzegorz Lech. Wynik 1:2 utrzymał się do końca pierwszej części gry. Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy pan Mirosław Górecki wskazał na „wapno” w polu karnym bydgoszczan. Do piłki podszedł Grzegorz Lech i pewnie zamienił „jedenastkę” na bramkę. Było to jego drugie celne trafienie w tamtym meczu, dzięki któremu „Stomilowcy” powiększyli swoje prowadzenie. Zawisza starał się odrobić straty i zachować chociaż jedno oczko na swoim stadionie. W 80. minucie bramkę zdobył Vahan Gevorgyan, jednak to było wszystko, na co było stać tego dnia „Wojskowych” i niestety, niepokonana dotychczas drużyna na własnym obiekcie musiała uznać wyższość rywala stosunkiem bramek 2:3.
Dolcan wygrywa po raz kolejny
Drużyna z Ząbek jest objawieniem tej rundy. Przed 24. serią spotkań podopieczni Roberta Podolińskiego zdobyli komplet 18 „oczek”, zdobywając 16 bramek (w tym walkower za mecz z ŁKS-em) i nie tracąc ani jednej. Jak mawia powiedzenie „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, tak więc klub, którego siedziba oddalona jest zaledwie o dziesięć kilometrów od stolicy, nie chciał przerywać swojej passy. Mecz w Stróżach miał być więc siódmą wygraną tej wiosny. Plany nie zawiodły. Dolcan co prawda stracił dwie bramki (obie po rzutach karnych), jednak strzelając trzy zwyciężył z Kolejarzem. Obie „jedenastki” dla gospodarzy wykorzystał Maciej Kowalczyk, zaś dla przyjezdnych dwie bramki zdobył Grzegorz Piesio, a jedno celne trafienie dołożył Rafał Grzelak.
Vicelider nie zawodzi
Spadkowicz z Ekstraklasy, Cracovia chce jak najszybciej wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Drużyna z rodu Krakusa chce pokazać wszystkim, że cały czas należy do piłkarskiej elity w Polsce. W miniony weekend przy ulicy Kałuży nie było niespodzianki, bowiem krakowanie wygrali z Wartą Poznań 2:1, chociaż powiewało sensacją, bowiem do przerwy przyjezdni prowadzili 1:0 po bramce Tomasza Magdziarza. Jednak w drugim fragmencie gry podopieczni Wojciecha Stawowego zagrali lepsze zawody i zdobywając dwa gole wygrali całe zawody. Celne trafienia dla gospodarzy zaliczyli Marcin Budziński oraz Krzysztof Danielewicz.
Bez sensacji w Bytomiu
W Bytomiu mierzyły się ze sobą dwie najsłabsze drużyny obecnego sezonu, a więc Okocimski Brzesko i Polonia (nie wliczając ŁKS-u). Mimo, że obie ekipy walczą w tym roku jedynie o utrzymanie, to widać pomiędzy nimi różnice klas. Przyjezdni przed tym spotkaniem mieli 15 „oczek”, natomiast gospodarze zaledwie siedem. Okocimski stara się podejmować walkę z rywalami, co widać w ligowej tabeli (aż dziewięć remisów), czego nie można powiedzieć o piłkarzy z Bytomia. Są oni przysłowiowym „chłopcem do bicia”. Różnica klas była widoczna, ponieważ goście już w 9. minucie prowadzili 2:0 po bramkach Iwana Łytwyniuka oraz Tomasza Ogara. Po dołożeniu w drugiej części gry jeszcze jednej bramki (Dawid Kucharski), goście wygrali 3:0 i zdobyli komplet punktów, których potrzebują jak wody, jeśli nie chcą zakończyć swojej przygody z zapleczem Ekstraklasy po jednym sezonie.
Sandecja pokonuje beniaminka
Piłkarze z Nowego Sącza w minionej kolejce mierzyli się na własnym obiekcie z beniaminkiem I ligi, Miedzią Legnica. „Miedziowi” mimo, że dopiero co awansowali do I ligi, to świetnie sobie w niej radzą. Zajmują 7. lokatę z dorobkiem 38 punktów i godnie reprezentują zachodnią grupę II ligi. W miniony weekend nie udało im się wywieźć ani jednego punktu z Nowego Sącza, bowiem gospodarze po bramce Patryka Tuszyńskiego wygrali 1:0.
źródło: GKSOlimpia.com / własne