Kamil Kurowski jest jednym z nowych zimowych nabytków Olimpii Grudziądz. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z 20-letnim pomocnikiem.
Kamil Kurowski jest jednym z nowych zimowych nabytków Olimpii Grudziądz. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z 20-letnim pomocnikiem.
Swoją przygodę z piłką rozpocząłeś w zespole Gród Podegrodzie. Jak doszło do tego, że w ogóle zainteresowałeś się futbolem?
Piłka była przy mnie już od małego. Zostawałem po szkole na boisku, gdzie grało się tam godzinami, ale również i w domu nie rozstawałem się z piłką. W drugiej klasie podstawowej pojechałem na zawody szkolne z szóstoklasistami, po czym świętej pamięci mój nauczyciel WF-u zaproponował mi, żebym zapisał się na treningi do Podegrodzia. Doszło do tego dopiero po dłuższym czasie, a dokładniej w czwartej klasie. W Podegrodziu jest świetny trener – Marek, któremu bardzo wiele zawdzięczam. Na treningi zawsze zawoził mnie ktoś z rodziny, i tak o to zaczęła się moja przygoda z futbolem. Zagrałem w pierwszych turniejach oraz meczach, a po jakimś czasie otrzymałem powołanie do kadry Małopolski i właśnie po jednym ze spotkań, przeciwko Lubelskiemu związkowi, zadzwonili do mojego taty skauci z Legii Warszawa, którzy chcieli żebym przyjechał na testy.
Byłeś w dość młodym wieku, gdy zainteresowała się Tobą Legia Warszawa. Dużo myślałeś nad tym, by przenieść się do jednego z najlepszych klubów w Polsce?
Nawet się nie zastanawiałem, decyzja zapadła od razu. Dokładnie 14 czerwca 2008 rozpocząłem testy w Legii, które trwały 3 dni. Jak się później okazało, wypadłem na tyle dobrze, że Legia była zainteresowana pozyskaniem mnie na stałe. Natychmiast byłem zdecydowany na to, żeby przejść do warszawskiego klubu. Najbardziej obawiała się tego moja mama, bo uczęszczałem wtedy do pierwszej klasy gimnazjum, a drugi rok szkolny musiałem zaczynać już w stolicy. Osobiście nie miałem żadnego dylematu i wiedziałem, że muszę wykorzystać taką szansę.
Nie żałujesz decyzji o przejściu do Legii? W pierwszej drużynie warszawskiego klubu nie udało Ci się zadebiutować.
Nie żałuje tej decyzji, wręcz przeciwnie, dużo zawdzięczam temu klubowi! Fakt, nie zadebiutowałem w Legii w Ekstraklasie, ale zagrałem w finale Superpucharu Polski.
Szansę debiutu w Ekstraklasie dało Ci za to Podbeskidzie Bielsko-Biała. Jak wspominasz czas spędzony w tym zespole?
To właśnie w Podbeskidziu spełniły się moje marzenia o debiucie w Ekstraklasie. Może tych spotkań nie było za wiele, lecz na pewno zdobyłem tam sporo doświadczenia, bo przecież cały czas trenowałem z zawodnikami z Ekstraklasy.
Zanim zostałeś wypożyczony do Podbeskidzia, to pół roku spędziłeś w Kolejarzu Stróże.
Po obozie z pierwszym zespołem Legii Jan Urban powiedział, że jeśli mam jakąś możliwość, to mam spróbować iść na wypożyczenie do wyższej ligi, niż tylko grać w Młodej Ekstraklasie. Tak też poczyniłem i w ostatnim dniu okienka transferowego trafiłem do Kolejarza Stróże, w którym rozegrałem 12 spotkań. Myślę, że mogło być tych meczów trochę więcej, lecz byłem regularnie powoływany do reprezentacji Polski.
Kilka dni temu na zasadzie wypożyczenia trafiłeś do I-ligowej Olimpii Grudziądz. Co skłoniło Cię do przejścia tutaj?
Wszystko było załatwiane na ostatnią chwilę, ponieważ wcześniej podpisałem kontrakt z Sandecją, ale jak się później okazało nie podpisali go prezesi klubu z Nowego Sącza, więc z wraz z moim managerem szukaliśmy nowego klubu. Okazało się, że Olimpia Grudziądz jest zainteresowana moją osobą. Decyzja zapadła momentalnie i od razu przeniosłem się do Grudziądza.
Sporo zawirowań wywołał Twój transfer do Sandecji Nowy Sącz. Zostałeś przedstawiony już tam jako nowy zawodnik, lecz ostatecznie nie doszło do podpisania kontraktu. Jak dokładnie wyglądała ta cała sytuacja?
Nie chcę nic mówić o tej całej sytuacji, bo prezesi tego klubu zachowali się niepoważnie. 15 stycznia dołączyłem do Sandecji, trener Stach był ze mnie zadowolony, wszystko było na dobrej drodze. Podpisałem kontrakt, a 26 lutego dyrektor sportowy zespołu z Nowego Sącza oznajmił mi w szatni, że nie jestem ich zawodnikiem, bo prezesi nie podpisali kontraktu. Najbardziej ucierpiał na tym wszystkim trener, który nie był niczemu winny. Takie rzeczy w ogóle nie powinny mieć miejsca.
Jak zostałeś przyjęty w szatni Olimpii? Jest tu sporo doświadczonych zawodników, miałeś okazję już kogoś wcześniej poznać?
Myślę, że grudziądzka szatnia przyjęła mnie bez problemów. Przed przejściem do Olimpii znałem tylko młodego bramkarza – Mikołaja Brylewskiego, którego poznałem w Legii.
Od kilku dni trenujesz już pod okiem Dariusza Kubickiego. Jakie są Twoje pierwsze wrażenia na temat współpracy z grudziądzkim szkoleniowcem?
Ciężko mi w tej chwili cokolwiek powiedzieć na ten temat. Na razie poznaje warsztat szkoleniowy trenera Dariusza Kubickiego.
W grudziądzkim zespole na Twojej pozycji jest duża rywalizacja. Nie boisz się tego, że możesz nie dać rady?
Nie boje się rywalizacji! Wiem, że trzeba walczyć, bo nikt mi niczego nie da za darmo. Oczywiście mam szacunek do doświadczonych zawodników, ale też wiem po co tutaj przyszedłem.
Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?
Chcę się pokazać z jak najlepszej strony, by wywalczyć sobie miejsce w składzie Olimpii oraz spędzić na boisku jak najwięcej minut, bo w meczach ligowych mogę łapać cenne doświadczenie.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com