Jacek Trzeciak uważa się za osobę konserwatywną, przynajmniej w świecie futbolu. I taką też Olimpię zaprezentował kibicom. – Mój konserwatyzm polega na tym, że mam określoną wizję i jej się trzymam. Jako piłkarz grałem ofensywnie, bo taka gra jest moim oczkiem w głowie. Konserwatyzm nie wyklucza ofensywnej gry, dlatego bardzo konserwatywnie podchodzę do tego, aby ofensywa była na pierwszym miejscu, a dopiero potem defensywa – tłumaczy szkoleniowiec.
To, że Olimpia dysponuje dużą siłą rażenia, widać było w pierwszych kolejkach sezonu, kiedy zespół prowadził Mariusz Pawlak. Mimo odejść czołowych zawodników, beniaminek Fortuna 1 Liga nadal prezentował się bardzo dobrze, jeśli chodzi o jakość gry. Zespół z Grudziądza był jedną z najskuteczniejszych ekip ligi.
– Chojniczance, Odrze, GKS-owi Tychy wbiliśmy trzy gole, zaś w innych spotkaniach stwarzaliśmy bardzo dużo sytuacji, niestety niewykorzystanych. Z tego rodziła się moja i zawodników frustracja. Na treningach mocno pracowaliśmy więc nad poprawą finalizacji akcji. Wiadomo, że będąc trenerem, nie ma się zbyt dużego wpływu na boisko. Jako sztab staraliśmy się znaleźć sposób na zminimalizowanie ilości pomyłek pod bramką przeciwnika. Chcieliśmy, żeby większość naszych akcji kończyło się golami, żeby było ich najwięcej – stwierdza Trzeciak.
– W pewnym momencie udało nam się znaleźć złoty środek między ofensywą, a defensywą, przestaliśmy też tracić tyle bramek. Pamiętajmy, że do obrony doszli nowi zawodnicy – Duriska i Szywacz, to musiało zdestabilizować tę formację. Trochę czasu nam zajęło ustabilizowanie gry w defensywie – podkreśla trener Olimpii.
Trzeciak przejmował Olimpię w trudnym momencie, po czterech porażkach z rzędu. Miał na uwadze, że w każdej chwili może odejść jakiś zawodnik z przedniej formacji, jednak na tyle skutecznie poskładał zespół, że ten zajmuje 5. miejsce. – Bardzo się cieszę, że drużyna dobrze mnie przyjęła. Przyjęli mnie z całym swoim dobrodziejstwem. Pomysł, który miałem na Olimpię, piłkarze zaakceptowali. Przekonali się do mojej filozofii. Nie ma też co ukrywać, że dzięki dobrej grze, które robiły wyniki, łatwiej było pewne rzeczy wprowadzić. Duża w tym wszystkim zasługa drużyna, która wiedziała czego chce, w którym kierunku iść, w jaki sposób to robić. Zawodnicy chwycili pomysł, cieszyli się grą – komentuje opiekun beniaminka Fortuna 1 Ligi.
Niedawno do drużyny Jacka Trzeciaka dołączył Jose Embalo. Portugalski napastnik zdobył w rundzie jesiennej sześć bramek. – Działanie dyrektora sportowa oraz prezesa sprawiło, że Jose jest z nami. Oni bardzo intensywnie pracowali nad tym transferem. Kiedy okazało się, że Jose rozwiązał kontrakt z Puszczą, jeździli nawet do niego do Portugalii. Pozyskaliśmy zawodnika, który bardzo dobrze radził sobie w Rakowie Częstochowa. Był motorem napędowym Puszczy, jej najlepszym strzelcem. Teraz naszą trenerów rolą jest umiejętne wprowadzenie go do drużyny. Aby jak najszybciej dostosował się do naszego grania. Wtedy będzie nie tyle uzupełnieniem składu, co realnym wzmocnieniem, kimś, kto pociągnie atak. Ważne, że jego przyjście daje nam też alternatywę innej gry – zauważa Trzeciak.
Jak Trzeciak lubi konserwatyzm na boisku, tak nie wyobraża sobie dnia bez herbaty. – Wiem, że wielu trenerów dzień pracy rozpoczyna od kubka kawy, no ale ja mam inne upodobania. Za kawą nie przepadam, chociaż ostatnio pijam jedną dziennie dla pobudzenia, żeby móc dłużej posiedzieć i popracować. Nie lubię smaku kawy, jednak natłok obowiązków powoduje, że się bez niej nie obejdzie. Herbatę uwielbiam. Po śniadaniu i kolacji to absolutna podstawa, w międzyczasie jeszcze kilka. Tak się składa, że 26. grudnia z okazji moich urodzin jeden z asystentów podarował mi puszkę z kilkoma rodzajami herbat. Ewidentnie trafił w mój gust! Nie mam ulubionego stylu, lubię posmakować herbat z różnych części świata. Nie jestem wybredny, musi być spełniony tylko jeden warunek: herbatę trzeba odpowiednio długo parzyć, lury nie cierpię. Taką od razu wylewam. Żadnej też chemii ze sklepów, czy smakowych herbatek. Najlepsze herbaty można dostać nie w markecie, ale w specjalnych herbaciarniach. Wysokiej jakości herbata kosztuje bardzo dużo, czasem warto się na taką skusić – przyznaje 48-letni szkoleniowiec.
źródło: Fortuna 1 Liga