Łukasz Sapela we wrześniu skończy 38 lat, ale z piłką skończyć jeszcze nie zamierza. Powoli jednak przygotowuje się do przyszłego życia. – Jestem na 3. roku Wyższej Szkoły Zarządzania i Coachingu we Wrocławiu. Ponadto szkolę się pod kątem trenera bramkarzy. Mam ukończony kurs UEFA B, będę chciał się dostać na kurs UEFA Goalkeeper A. Chciałbym cały czas móc pogłębiać wiedzę w tym zakresie. Cieszę się, że Olimpia Grudziądz dała mi możliwość zdobywania odpowiednich umiejętności. Od września jestem grającym trenerem bramkarzy. Trochę dziwna i niespotykana sytuacja, ale godzę te dwie rzeczy ze sobą. Mam pod opieką czterech golkiperów. Zawsze powtarzam, że trzeba cytrynę wycisnąć do końca. Żeby później, siedząc przed telewizorem, nie żałować, że można było zrobić coś więcej. Fajnie tak kiedyś pokazać jakiegoś piłkarza grającego w meczu i pochwalić się żonie oraz córce: „Zobacz kochanie, to jest mój wychowanek, które szkoliłem, a teraz gra w ekstraklasie” – mówi Sapela.
On ze swojej kariery wyciągnął bardzo dużo, przynajmniej sam tak uważa. – W każdym moim klubie dobrze się odnajdywałem. Zawsze dogadywałem się z kolegami, działaczami. Moim najlepszym okresem była gra w GKS-ie Bełchatowie, z którego się wywodzę. W nim stawiałem pierwsze kroki. GKS coś mi zaoferował, ja GKS-owi oddałem całe serce, bardzo się dla niego poświęciłem. Wicemistrzostwo Polski to dla mnie, jak i dla GKS-u wielkie osiągnięcie. Pochwalę się też, że w 2014 roku w parze z Jackiem Berensztajnem zostałem z kolei wicemistrzem Polski w siatkonogę. Blokersi mocno nas zlali w finale. Przegraliśmy w setach 0:2. Z jednymi Blokersami graliśmy w grupie, innych odprawiliśmy w półfinale, potem jeszcze innym Blokersom nie daliśmy rady w meczu o 1. miejsce. Kiedy ci przegrani Blokersi dowiedzieli się po fakcie, że ograł ich bramkarz byli mocno zdziwieni, a nawet wkurzeni. Turniej odbywał się na Hali Energia w Bełchatowie. Mecze były transmitowane na You Tubie. Było dużo pozytywnych komentarzy na temat naszej gry – komentuje 37-letni były bramkarz GKS-u, Miedzi Legnica, Floty Świnoujście, Zawiszy Bydgoszcz i… Revana Baku.
– Nigdy bym się nie spodziewał, że wyjadę grać w piłkę do Azerbejdżanu. Ten wyjazd wiele zmienił w mojej karierze. To była dla mnie szkoła życia – musiałem pobyć sam na obcym terenie, bo rodzina została w Polsce. Po dwóch latach wróciłem do Polski, zaliczając krótkie epizody w Olimpii Grudziądz oraz Flocie Świnoujście. I wtedy pojawiła się kolejna oferta z Azerbejdżanu, którą odrzuciłem. Uznałem, że ważniejsza jest rodzina. Nie chciałem kłaść na szali życia rodzinnego. Jestem w kontakcie z trenerem bramkarzy Revanu Baku Kamarowem. Mam tam kolegów, przyjaciół. Nie ukrywam, że mam takie myśli, aby wrócić do Azerbejdżanu, zobaczyć jak się kraj zmienił. A Baku to taki malutki Dubaj. Też jest piękne stare miasto. Jest tam klasa bogata i biedna, nie ma klasy średniej – podkreśla bramkarzy i trener bramkarzy Olimpii.
Mimo dużego doświadczenia i wielu lekcji wyniesionych z kariery, nie mógł przygotować się do sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia w Polsce, czyli pandemią koronawirusa. – Treningi, przygotowania, plan pracy trenerów – wszystkie te koncepcje runęły jak domek z kart. Uważam, że czeka nas wielka niewiadoma. Nie wiemy jak zespoły będą wyglądały po takiej przerwie. Ja sobie nie wyobrażam, że można rozgrywać mecze bez kibiców. Ten restart rozgrywek, który zbliża się wielkimi krokami, sprawia, że coraz bardziej się niecierpliwie co nas spotka. Po prostu ciekawość jest większa niż normalnie, bo inne okoliczności niż zazwyczaj – stwierdza Sapela, który rozegrał blisko 150 spotkań w ekstraklasie. W Fortuna 1 Lidze zbliża się do stu występów.
źródło: Fortuna 1 Liga