Dziś obchodzimy Światowy Dzień Kierownika. Z tej okazji mamy przyjemność przedstawić wywiad z naszym kierownikiem drużyny, Pawłem Grzybkiem. Paweł dzieli się swoimi doświadczeniami z pracy w Olimpii Grudziądz, wspomina niezapomniane mecze i opowiada o emocjach towarzyszących mu na co dzień. Zachęcamy do lektury, aby poznać kulisy życia klubu.
Jak to się stało, że zostałeś kierownikiem drużyny Olimpii Grudziądz?
W czasie studiów musiałem odbyć praktyki i wybrałem ukochany klub – Olimpię Grudziądz. Wtedy poznałem Bartka Brudniewicza, który pełnił funkcję kierownika drużyny, i zacząłem przyglądać się jego pracy, czasem pomagając. Po zakończeniu studiów udało mi się odbyć staż w klubie, po rozmowie z ówczesnym prezesem Jackiem Bojarowskim. Na początku zajmowałem się różnymi sprawami – od pomagania Bartkowi, przez pracę jako rzecznik prasowy, po sprzedaż biletów. Byłem taką osobą do wszystkiego. W trakcie tego stażu dowiedziałem się, że Bartek zamierza zrezygnować, więc po rozmowach z trenerem Kaczmarkiem postanowiliśmy, że spróbuję przejąć jego obowiązki. I tak to się zaczęło.
Ile lat jesteś kierownikiem drużyny? Jak podsumujesz ten czas?
To już 14 sezonów, czyli blisko 15 lat w klubie. To był bardzo ciekawy okres. Były chwile pełne radości, ale i momenty trudniejsze. Poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi, przeżyłem setki wyjazdów do różnych miejscowości. Praca jest naprawdę interesująca, choć oczywiście odbija się to trochę na życiu prywatnym. Mimo wszystko nie zamieniłbym jej na żadną inną.
A pamiętasz swój pierwszy mecz w roli kierownika drużyny?
Pierwszy mecz to było spotkanie w Bydgoszczy z Zawiszą. Przegraliśmy 3:4, ale emocje były ogromne. Zwroty akcji, doping z obu stron, pełna nerwów atmosfera. Mimo tej porażki, to było naprawdę niezapomniane przeżycie.
Wygląda na to, że emocje nie są Ci obce. A co należy do Twoich obowiązków?
Moje obowiązki to przede wszystkim przygotowanie sprzętu na treningi i mecze, wsparcie trenerów w organizacji mikrocyklu treningowego, a przy meczach wyjazdowych organizacja transportu, hoteli, posiłków. Współpracuję także z kierownikami innych drużyn. Oprócz tego sporo pracy biurowej – zamówienia, obsługa extranetu, organizowanie transferów w okienkach transferowych. To wiele odpowiedzialnych, ale też interesujących zadań. Trudno wymienić je wszystkie.
Jak wygląda Twój typowy dzień pracy podczas przygotowań do meczu ligowego?
Zaczynam dzień w biurze, zajmuję się bieżącymi sprawami, potem zbiórka przed treningiem. Zawsze coś się pojawia do załatwienia – urzędy, zakupy, bieganie po mieście. Po treningu wracam do szatni, potem do biura – i tak w kółko: telefony, maile. W dniu meczu dodatkowo robię zakupy, przygotowuję szatnię dla nas, gości i sędziów, potem odprawa z delegatem, a po tym już tylko odliczam do meczu. Na samym spotkaniu już nie muszę tyle biegać – raczej czuwam, żeby wszystko szło zgodnie z planem. A po meczu znowu praca: sędziowie, szatnia, posiłek dla drużyny.
Sporo tego! A które mecze najbardziej zapadły Ci w pamięć?
Derbowe mecze z Zawiszą czy Elaną to zawsze inny poziom emocji. Mecze w Pucharze Polski to też inne przeżycie. Pamiętam też jeden mecz z Widzewem – przegrywaliśmy 0:2, a wygraliśmy 3:2. To było za trenera Pawlaka. Podobna sytuacja była w Tychach, za trenera Trzeciaka. No i mecze za trenera Paszulewicza – kiedy udało się utrzymać rzutem na taśmę, tak jak w ostatnim sezonie z trenerem Pawlakiem – to były niezapomniane chwile.
Olimpia miała swoje lepsze i gorsze momenty. Który sezon wspominasz jako najtrudniejszy, a który jako najbardziej satysfakcjonujący?
Każdy sezon ma swoje wyzwania. Spadki – to zdecydowanie najtrudniejsze momenty. Pamiętam sezon, kiedy awans uciekł nam w ostatniej kolejce – to było strasznie bolesne. Z drugiej strony, każdy sezon czegoś mnie nauczył. Ale najbardziej satysfakcjonujące momenty? Myślę, że one jeszcze przed nami!
A jak to jest z różnymi poziomami rozgrywkowymi? Jak te zmiany wpływają na Twoją pracę?
Tak naprawdę podstawowe obowiązki się nie zmieniają, niezależnie od poziomu rozgrywek. Klub jest dobrze zorganizowany, więc praca na różnych szczeblach jest dość podobna. Ważne jest to, żeby była dobra atmosfera i zgrany zespół – wtedy wszystko idzie o wiele łatwiej.
Na koniec – czego życzyłbyś sobie i drużynie na nadchodzące sezony?
Życzę zdrowia zawodnikom, pozytywnych emocji kibicom i więcej spokoju osobom pracującym w klubie.