Zachęcamy do przeczytania wywiadu z pomocnikiem naszej drużyny, Adamem Banasiakiem.
Zachęcamy do przeczytania wywiadu z pomocnikiem naszej drużyny, Adamem Banasiakiem.
Od 11 spotkań nie doznaliście żadnej porażki. Co takiego zmieniło się przez ten czas w waszych poczynaniach?
Stanęliśmy pod ścianą i to tak już konkretnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że po rundzie jesiennej jesteśmy na ostatnim miejscu. Niektórzy śmiali się, że może ktoś się wycofa, albo będą jakieś potknięcia. Przed pierwszym meczem na wiosnę usiedliśmy razem w szatni i powiedzieliśmy sobie, że trzeba dać maksimum możliwości i nie kalkulować. Patrzymy wyłącznie na siebie, a nie na to co będzie za 5 kolejek. Narzekamy czasami na nasze ciężkie przygotowania, ale w podświadomości wiemy, że łatwiej będzie nam na boisku. Czujemy się bardzo dobrze. W tamtej rundzie, gdy wychodziłem na murawę mało co udawało mi na boisku i nie miałem zbytnio sił. Teraz po odpowiednim przygotowaniu czuję się o wiele pewniej. Nie zwracam już takiej uwagi na swoją kondycję. Staram się jak najlepiej realizować te zadania, które przed danym meczem zleca mi trener.
Kamil Kurowski mówił, że bardzo ciężko trenujecie we wtorki. Za kadencji poprzednich trenerów tak nie było?
Były zawsze dwa treningi tego dnia, ale nie tak ciężkie. Ostatnio we wtorek, gdy było święto i wszyscy mieli wolne, my dalej trenowaliśmy. To były naprawdę dwa porządne treningi. Byliśmy tak zmęczeni, że niektórzy nie byli w stanie rozpoznać siebie nawzajem. Są oczywiście takie dni, jak środa, czy czwartek, w których trener wprowadza już więcej spokoju. Pojawia się taktyka oraz konkretne zagrania na dany mecz.
Spotkania z czołówką ligi już za wami. Wielu obserwatorów twierdziło, że być może nie zdobędziecie w tych spotkaniach nawet jednego punktu. Dzisiaj okazuje się, że po tych meczach nadal jesteście niepokonanym zespołem na wiosnę.
Kiedyś byłem zawodnikiem Gorzowa i przeżywałem to samo. Każdy nas wtedy skreślał. Wszyscy twierdzili, że przyjadą do Gorzowa i łatwo zdobędą trzy punkty. Okazało się, że nie warto lekceważyć innych drużyn. Domyślam się, że gdy byliśmy na ostatnim miejscu, inne zespoły mogły pomyśleć podobnie. Zmobilizowaliśmy się i dobrze przepracowaliśmy okres zimowy. Teraz wszyscy patrzą już na nas inaczej.
Dobra passa przyciąga również kibiców na trybuny. Częściej organizowane są wyjazdy sympatyków. Jesienią z frekwencją na stadionie w Grudziądzu było blado.
Było nawet bardzo blado. Jesienią nie szło nam na boisku i przełożyło się to na negatywny odzew ze strony kibiców. Nie brakowało gwizdów w naszym kierunku. Teraz wszystko się zmieniło. Gra się o wiele lepiej, gdy na trybunach jest świetny doping. Na krytej trybunie prawie zawsze jest komplet. Dodatkowo mamy sektor C. Pełen szacunek dla nich za te wszystkie oprawy. Jeżdżą z nami na wyjazdy. Kilku z nich wybrało się nawet do dalekich Katowic. Mam nadzieję, że utrzyma się to wszystko do końca tego sezonu.
Pomimo serii 11 spotkań bez porażki nadal z nożem na gardle walczycie o utrzymanie. Macie tylko jedno oczko przewagi nad strefą spadkową. Czujecie związaną z tym presję?
Okazuje się, że czołówka ligi traci punkty, a dół właśnie wygrywa. Mamy często tak, że jeśli zwyciężamy w meczu, to podobnie jest z innymi zespołami walczącymi o utrzymanie. Ta różnica punktowa jest bardzo mała. Jest ogromny ścisk w tabeli praktycznie do dziewiątego miejsca. W każdym spotkaniu musimy walczyć o punkty. Nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek potknięcie. Przed nami bardzo ciężkie pojedynki, w których musimy uzyskać jak najlepszy rezultat.
Bardziej patrzycie na dół tabeli, czy jednak myślicie o miejscu w pierwszej dziesiątce?
Naszym celem jest utrzymanie. Wiadomo, że najpierw spoglądamy na dół tabeli. To będzie bardzo ciężka walka. Przewaga jest minimalna, a należy pamiętać, że Kluczbork zdobędzie jeszcze trzy oczka za walkower z Dolcanem Ząbki.
Grywałeś na dwóch pozycjach – na boku obrony i w pomocy. W której formacji czujesz się lepiej?
Ja tylko przez trzy sezony grałem w defensywie. Zawsze byłem zawodnikiem ofensywnym i to właśnie w tej formacji czuję się najlepiej. W juniorach zaczynałem jako środkowy, ofensywny pomocnik. Podobnie było w Legii. Dopiero potem, gdy trafiłem na wypożyczenie do Gorzowa przesunięto mnie na bok pomocy, a po kontuzji jednego z zawodników trafiłem do obrony. Następnie zasiliłem szeregi Olimpii Elbląg, w której moja droga wyglądała identycznie. W Widzewie grywałem już tylko w bloku defensywnym. W Grudziądzu dzięki trenerowi Paszulewiczowi znów wróciłem do linii pomocy.
Wymieniłeś kilka swoich byłych zespołów. Czy jako piłkarze śledzicie czasami to, co dzieje się w klubach, w których niegdyś graliście?
Oczywiście, że tak. Na przykład – jestem wychowankiem Lechii Tomaszów Mazowiecki i bardzo interesuje mnie to, co tam się dzieje. Często dzwonię do znajomych, czytam w Internecie. Z kolei Legia to taki klub, że nawet gdybym nie chciał wiedzieć, to i tak bym się dowiedział. O Warszawie mówią i piszą w niemal każdych mediach.
A Widzew Łódź? Zniknęli praktycznie z piłkarskiej mapy Polski. Teraz próbują odbudować się w IV lidze.
Z Łodzią również jestem cały czas na bieżąco. Widzew walczy o awans do trzeciej ligi. W tabeli są na drugim miejscu i mają bodajże tylko jeden punkt straty do lidera.
Jak bardzo może pomóc wam powrót do gry Dejana Żigona? To właśnie z jego przyjściem kibice Olimpii wiązali największe nadzieje przed sezonem.
Dejan jest dobrym zawodnikiem. Niestety plany pokrzyżowała mu kontuzja. Przez dłuższy okres miał znaczący problem z powrotem do zdrowia, ale pomimo to cały czas starał się trenować. Nie mógł dać z siebie 100 %. Jest świetnie wyszkolony technicznie. Pod tym względem w drużynie jest w samej czołówce. Cieszy nas wszystkich, że wraca do gry.
Czujecie się faworytem przed meczem z Kluczborkiem?
Teraz wielu stawia nas w roli faworyta. Uważam jednak, że to będzie mecz dwóch równych drużyn. We wtorek skończyliśmy analizę meczu w Gdyni. Od środy skupiliśmy się wyłącznie na zespole z Kluczborka. W ofensywie są bardzo solidni. Mają takich zawodników, na których będzie trzeba uważać: Madejski, Kowalczyk, czy też Kasperkiewicz w środku pomocy. Kluczbork naprawdę potrafi grać w piłkę i nie możemy oddać im inicjatywy na boisku. Nieco gorzej wyglądają w defensywie. Po stracie często się gubią i tracą sporo bramek.
Na ile kolejek przed końcem sezonu będziecie pewni utrzymania się w lidze?
Wydaje mi się, że ta walka będzie trwała do końca sezonu. Mam jednak nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej. Czas pokaże jak to wszystko się zakończy.
źródło: gol24.pl