Adam Banasiak wypowiedział się po sobotnim spotkaniu z Rozwojem Katowice. Zawodnik przyznał, że zespół odetchnął po długo wyczekiwanym zwycięstwie.
Adam Banasiak wypowiedział się po sobotnim spotkaniu z Rozwojem Katowice. Zawodnik przyznał, że zespół odetchnął po długo wyczekiwanym zwycięstwie.
– Dużo osób mówi, że ten zespół naprawdę ma potencjał i dużą jakość. Nie przekładaliśmy jednak tego na boisko – przyznał Adam Banasiak, autor obu goli dla Olimpii.
Możecie powiedzieć sobie: nareszcie.
– Odetchnęliśmy, bo czekaliśmy na to zwycięstwo długo. Przez tych osiem ostatnich kolejek graliśmy dobrą piłkę praktycznie w każdym meczu, ale nie mieliśmy w ogóle szczęścia, nie umieliśmy strzelać bramek. Dobrze, że teraz się udało. Wiadomo, że zaczęła się nowa runda, więc cieszymy się, że wchodzimy w nią zdobyciem trzech punktów na Rozwoju.
Aż tyle może zdziałać „efekt nowej miotły”?
– Trudno powiedzieć. Trener jest z nami niecały tydzień, ale to przecież nowy-stary trener, bo w większości już nas prowadził i osiągaliśmy wtedy dobre wyniki. To też przełożyło się teraz na ten pierwszy mecz.
Nie brakowało wam sił, by niemal do samego końca grać wysokim pressingiem.
– Takie było założenie, by grać, a nie cofać się. W kilku poprzednich meczach może za bardzo cofaliśmy się i brakowało siły ofensywnej. Teraz mieliśmy grać wysokim pressingiem i jak widać opłaciło się.
Gdy bramkarz Rozwoju dwa razy zatrzymał strzały Roberta Szczota niemal na linii, przeszło przez głowę, że znowu nie idzie?
– Inaczej: zawodnik Rozwoju miał dwie świetne sytuacje, w ostatnich meczach takie wpadały do naszej bramki. Mówiliśmy między sobą na ławce, że skoro teraz nie weszło, to może w końcu obróci się to w drugą stronę.
Nie przypominaliście zespołu z dna tabeli.
– Dużo osób mówi, że ten zespół naprawdę ma potencjał i dużą jakość. Nie przekładaliśmy jednak tego na boisko. Mam nadzieję, że teraz te zdobyte punkty napędzą nas na długo.
Słowo o dwóch golach pana autorstwa?
– Ten pierwszy to ładna akcja. Na lewej stronie Marcin Woźniak podał do Adama Cieślińskiego, ten dobrze się zachował. Mógł strzelać, lecz zareagował, gdy krzyknąłem, że może mi wycofać. Uderzyłem i wpadło. A ten na 0:2… Rozwój za wszelką cenę chciał wyrównać, bramkarz poszedł na stały fragment, wybiliśmy piłkę, Marcin Smoliński uruchomił mnie i poszedłem od połowy sam na sam z pustą bramką.
To był arcyważny mecz, bo Rozwój mógł nawet osiągnąć po nim nad wami 10-punktową przewagę.
– Dokładnie. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać – i to dwiema bramkami, bo u nas skończyło się 1:0 dla Rozwoju, więc teraz przy równym bilansie to my będziemy wyżej. Na razie mamy 13 punktów. Uważam, że to bardzo mało jak na 18 kolejek, ale czuję, że teraz będzie już tylko do przodu!
źródło: Rozwój Katowice