Dyrektor Jacek Kalinowski udzielił wywiadu dla Magazynu Piłkarz
Dyrektor Jacek Kalinowski udzielił wywiadu dla Magazynu Piłkarz
– „Magazyn PIŁKARZ”: Od ponad dwóch lat jest pan dyrektorem w Olimpii. Trudniej jest wywiązać należycie wykonywać obowiązki piłkarza czy osoby zarządzającej klubem?
– Jacek Kalinowski (dyrektor Olimpii Grudziądz, piłkarz Rodła Kwidzyn):Trudno mi odpowiedzieć. Faktem jest, że jestem jednym z nielicznych ludzi, którym wykonywana praca sprawia przyjemność. Z Olimpią jestem związany od dziecka. Można powiedzieć, że pewnym zwieńczeniem mojego długoletniego pobytu w tym klubie jest właśnie stanowisko dyrektora. Cały czas spełniam się zawodowo, mam na co dzień styczność z futbolem, więc niejako łączę przyjemne z pożytecznym. Muszę podejmować decyzje istotne dla klubu, zajmuje mi to mnóstwo czasu, ale cieszę, że znajduję jeszcze czas na przyjemność.
– Z pracy w charakterze dyrektora odczuwa pan taką samą satysfakcję jak podczas gry dla Olimpii?
– Zapewniam, że tak. Praca sprawia mi dużą frajdę, ale są sytuacje, że bywają problemy do rozwiązania. Jak to w pracy – są lepsze i gorsze dni. Na boisku człowiek grał z pasją, z sercem. Staram się postępować podobnie, pełniąc już rolę administracyjną.
– Jakie obowiązki na co dzień spoczywają na panu?
– Czynności do wykonania jest mnóstwo, nawet nie da się ich spiąć klamrą, w sztywnych ramach. Czasami, dla kogoś z boku, wykonane rzeczy mogą być błahymi, ale nie zawsze tak jest. Często są to istotne decyzje dla funkcjonowania klubu. Zakres moich zadań zaczyna się od nadzorowania obiektu, kontrolą pracowników przez odbywanie oficjalnych spotkań z przedstawicielami sponsorów, miasta czy trenerami klubowymi, a kończy na współpracy z różnymi podmiotami. Choćby teraz jestem w stałym kontakcie z ekipą instalującym u nas system elektryczności dla jupiterów.
– Zza biurka ciągnie wilka do lasu. Za panem drugi sezon występów w Rodle Kwidzyn. Na kilka kolejek przed końcem rozgrywek awansowaliście do pomorskiej IV ligi, a do tego zwyciężyliście w wojewódzkiej edycji Pucharu Polski.
– Wygrana w PP to taka wisienka na torcie, nagroda za rok ciężkiej pracy. To była duża niespodzianka, tym bardziej że startowaliśmy jako V-ligowiec. Pewnie gdyby nie pasja, miłość do futbolu, to nie byłoby mnie w Kwidzynie. Przed „czterdziestką” postępów już nie dokonam, ale cały czas czuję satysfakcję z występów. W Rodle zebrała się fajna grupa ludzi, która z takim podejściem może zaprowadzić klub do profesjonalnej piłki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tomasz Asensky: Wracam do Olimpii z większą wiedzą
– Dużą cegiełkę do sukcesów Rodła dorzucają zawodnicy z naszego województwa. Oprócz pana, w kwidzyńskim zespole występują Mateusz Wiśniewski, Jakub Dreszler, Adam Reise, Mateusz Górka.
– W Kwidzynie pojawiłem się jako pierwszy i niejako przetarłem innym drogę do klubu. Plany były takie, żeby awansować do IV ligi już w zeszłym roku. Nie zawsze jednak udaje się je spełnić. W klubie było mocne postanowienie, aby spróbować raz jeszcze wygrać „okręgówkę”. Do Rodła wrócił wychowanek Górka, który w Olimpii przebywał ponad rok. Latem przybył także Wiśniewski, a zimą dołączyli Reise i Dreszler. Wszyscy podnieśli jakość drużyny.
– Natłok obowiązków w Olimpii pozwala panu regularnie pojawiać się na treningach Rodła?
– Akurat z takich rzeczy potrafię się wywiązać. Do piłki zawsze podchodziłem w sposób profesjonalny i wydaje mi się, że nadal jest. Nawet jeśli w Kwidzynie odpuszczę sobie jednostkę treningową z zespołem, to sam jestem w stanie ją nadrobić. W Grudziądzu też staram się pokopać amatorsko piłkę. Dwa, czasami trzy treningi tygodniowo w Kwidzynie, do tego ligowe spotkanie i zajęcia w Grudziądzu. Myślę, że fizycznie jestem dobrze przygotowany.
– Zdarza się panu założyć dres i potrenować z pierwszym zespołem Olimpii?
– Oj, nie. Masa obowiązków absolutnie nie pozwala mi na to. Pierwsza drużyna zazwyczaj ćwiczy do południa, a ja do tej pory przeważnie jestem zawalony różnymi rzeczami.
– Jeśli nie na treningi, to być może 24 lub 25 lipca będzie miał pan okazję zmierzyć się z grudziądzanami na boisku. Jeżeli Rodło w rundzie wstępnej PP wyeliminuje Flotę Świnoujśćie, to będzie gospodarzem meczu I rundy właśnie z Olimpią.
– Wspólnie ze współpracownikami z Olimpii czy kolegami z Rodła żartowaliśmy nawet, że niezależnie od wyniku, mam zapewniony awans (śmiech). Los skrzyżował nasze drogi i fajnie, że będzie okazja zmierzyć się ze znajomymi ludźmi. Dla Kwidzyna niesamowitą sprawą był już samo wygranie wojewódzkiego PP. Do tego na początku drogi w rozgrywkach ogólnopolskich wylosowaliśmy Flotę, która boryka się z ogromnymi problemami finansowymi i nie wiadomo, czy w ogóle przystąpi do rywalizacji. Z tego, co się dowiedziałem, zespół seniorów w Świnoujściu jest na etapie budowy. Nawet jeśli by wystartowała, to Rodło jest na tyle silną drużyną, że będzie w stanie ją wyrzucić z pucharu. Musimy najpierw myśleć o Flocie – dopiero później możemy skoncentrować się na Olimpii.
– W przypadku awansu do I rundy PP, jako środkowy obrońca będzie musiał pan zachować maksymalną koncentrację. „Skrobiąc” po kostkach napastnika Olimpii, pracodawca może patrzeć krzywym okiem.
– Pewnie tak, ale mówiąc poważnie, na boisku trzeba wykazać się profesjonalnym podejściem i szacunkiem do przeciwników – chłopaków z Olimpii. Mogę zapewnić, że nie będzie brutalnej gry, na pograniczu urazu. Moje serce będzie rozdarte, ale zrobię wszystko, żeby z Rodłem osiągnąć korzystny wynik.
źródło: magazynpilkarz.pl