Jest najlepszym strzelcem drużyny z Grudziądza. Ma już na swoim koncie 10 bramek i nie ma zamiaru na tym poprzestać. Przemysław Kita opowiedział nam o swoich początkach w piłce nożnej i o tym jaki powinien być napastnik.
Jest najlepszym strzelcem drużyny z Grudziądza. Ma już na swoim koncie 10 bramek i nie ma zamiaru na tym poprzestać. Przemysław Kita opowiedział nam o swoich początkach w piłce nożnej, jak się czuje w Grudziądzu i o tym jaki powinien być napastnik.
Runda wiosenna układa się dla Ciebie jak na razie bardzo dobrze. Pięć zdobytych bramek w sześciu meczach. Chyba możesz być z siebie zadowolony?
Myślę, że każdy zawodnik byłby zadowolony z takiego początku rundy. Prawie jedna bramka na mecz przypada i bardzo mnie to cieszy, że jest taka skuteczność.
Do Grudziądza trafiłeś przed obecnie trwającym sezonem. Uważasz, że był to dobry wybór?
Czas pokaże, ale jak na razie nie mogę narzekać. Spisujemy się jako drużyna dobrze i jeżeli uda nam się awansować to będzie to bardzo dobry wybór.
Jesteś wychowankiem Włókniarza Pabianice, z którego trafiłeś do ŁKS-u Łódź i tam w wieku 18 lat zadebiutowałeś w Ekstraklasie. Jak wspominasz tamten okres?
Wspominam ten okres bardzo dobrze. Był to dla mnie wtedy taki „duży świat”. Było tam dużo doświadczonych zawodników takich jak: Marek Saganowski, Marcin Mięciel, Maciej Bykowski, Marcin Smoliński czy Marcin Kaczmarek. Same „ikony”. Ta szatnia była taka „starsza” i specyficzna. Dla mnie bardzo pozytywne było to, że miałem się od kogo uczyć.
Następnie trafiłeś do Cracovi. Spędziłeś tam 2 sezony. Coś chyba jednak poszło nie tak, skoro po odejściu z „Pasów”, trafiłeś do drugoligowego Znicza Pruszków. Jak myślisz, co było powodem?
Ciężko powiedzieć. Tak wyszło. Trener Cracovi nie widział mnie w składzie. Wybierając niższą ligę, liczyłem chyba na to, że tam łatwiej będzie nastrzelać tych bramek niż w Ekstraklasie. Okazało się jednak, że w takiej drugiej lidze wcale nie jest tak łatwo i te bramki same nie wpadają i każdą sytuację trzeba sobie wypracować ciężką pracą na boisku.
Jesteś napastnikiem, a napastnika rozlicza się ze zdobytych bramek. W Twoim przypadku to chyba ten i poprzedni sezon pokazują, że jesteś napastnikiem bramkostrzelnym. Jak myślisz, z czego to wynika?
Ciężko mi powiedzieć, ale myślę, że z sezonu na sezon jest coraz więcej tych bramek przeze mnie zdobywanych. W Zniczu było 5, w Warcie 8, a w Olimpii mam już 10 trafień na swoim koncie, więc jak widać, tendencja jest wzrostowa i bardzo mnie to cieszy. Nie wiem na pewno, z czego się to bierze, ale myślę, że doświadczenie ma tu duży wpływ. Chociaż ciężko jednoznacznie wskazać jeden czynnik, bo zupełnie inaczej gra się na poziomie II ligi i zupełnie inaczej w Ekstraklasie.
Jak czujesz się w Grudziądzu i w grudziądzkiej szatni?
Dobrze się czuję w Grudziądzu. Nie jest to duże miasto jak na przykład Poznań, Łódź czy Kraków, w których mieszkałem, ale jest naprawdę OK. Jeżeli chodzi o drużynę, to mamy bardzo fajną ekipę, lubimy się i atmosfera w szatni jest bardzo dobra. To jest bardzo ważne, bo jak jest dobra atmosfera i wyniki to wszystko idzie w dobrą stronę.
Jak oceniasz pracę trenera Mariusza Pawlaka i sztabu trenerskiego?
Myślę, że ta współpraca bardzo dobrze się układa. Trener Pawlak jest takim typem trenera, który zwraca uwagę na różne aspekty u zawodnika. Korzysta z różnych rozwiązań technologicznych jak GPS. Zwraca uwagę na zmęczenie zawodnika i dużo rozmawia, więc ta praca układa się dobrze.
Do końca ligi w przypadku Olimpii zostało 4 tygodnie. Czeka Was kumulacja meczy, bo będziecie grać co 3 dni. Jak myślisz, jesteście przygotowani na taką intensywną końcówkę sezonu?
Myślę, że tak. Ogromnym plusem jest szeroka kadra, jaką posiadamy. Jeżeli się zdarzy, że ktoś będzie zmęczony takim tempem lub kartki będą wykluczać z kolejnych spotkań zawodników to mamy szeroką ławkę i trener ma w kim wybierać.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w najbliższych spotkaniach.
Dziękuję bardzo.
Źródło: olimpiagrudziądz.com