Kolejnym osobą, który odpowiedział na Wasze pytania, jest jeden z najbardziej doświadczonych grudziądzkich piłkarzy, kapitan Olimpii Grudziądz – Dariusz Kłus.
Kolejnym osobą, który odpowiedział na Wasze pytania, jest jeden z najbardziej doświadczonych grudziądzkich piłkarzy, kapitan Olimpii Grudziądz – Dariusz Kłus. Dziękujemy za ich nadesłanie, bo było tego naprawdę dużo. Niebawem kolejna część cyklu „10 pytań do…”, a udział w niej weźmie jeden zawodników pozyskanych w letnim okienku transferowym.
Co zadecydowało o tym, że w 2012 roku opuściłeś ŁKS Łódź i podpisałeś kontrakt z Olimpią Grudziądz?
– Duży wpływ na moją decyzję miała sytuacja finansowa klubu z Łodzi. ŁKS nie był wtedy w stanie zapewnić mi podstawowych środków do życia, a ja mając na uwadze to, że mam na utrzymaniu rodzinę, nie mogłem sobie pozwolić na ryzyko gry za darmo.
Przed obecnym sezonem w Olimpii doszło do zmian w sztabie szkoleniowym. Jak oceniasz te zmiany i jak układa Ci się współpraca z Tomaszem Kafarskim?
– Uważam, że zawodnicy nie powinni oceniać pracy swoich szkoleniowców, ponieważ każdy trener ma swoje metody treningowe. Każdego szkoleniowca różni indywidualna filozofia i strategia gry. Uważam, że zawodnicy mogą od każdego trenera nauczyć się czegoś innego. Co do mojej współpracy z poszczególnymi trenerami, to nigdy nie miałem żadnych problemów z jakimkolwiek szkoleniowcem prowadzącym drużynę w której grałem, tak samo jest również w przypadku trenera Kafarskiego.
Jesteś kapitanem grudziądzkiej Olimpii. Jakie to uczucie pełnić tę funkcję i czy wywiera ona na Tobie jakąś presję?
– Funkcja kapitana drużyny jest na pewno czymś fajnym, ponieważ to zarówno prestiż, ale i duże wyzwanie, bo kapitan jest łącznikiem między drużyną, a sztabem szkoleniowym oraz zarządem klubu. Kiedy jest jakiś problem do rozwiązania, to zawsze staram się pomagać kolegom z drużyny. Co do presji, to nie odczuwam jakiegoś dodatkowego ciśnienia z powodu noszenia opaski kapitańskiej.
Rozegrałeś 124 spotkania w Ekstraklasie, w których zdobyłeś 7 bramek. Jak oceniasz czas spędzony w tej lidze?
– Na pewno były to miłe chwile. Wszystko zaczęło się od marzeń sześcioletniego chłopaka, który poprzez systematyczne uczęszczanie na treningi chciał za wszelką cenę zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej choćby jeden mecz. Gdy spełniło się to marzenie, to chciałem jeszcze więcej. W najwyższej polskiej lidze rozgrywkowej rozegrałem ponad 100 spotkań i duża liczba z nich to spotkania w pełnym wymiarze czasowym. Z tamtego okresu zostało mi dużo fajnych wspomnień i fajnie by było, gdyby ta cyfra powiększyła się jeszcze o parę meczów.
Który moment w Twojej przygodzie z seniorką piłką wspominasz najlepiej?
– W mojej przygodzie z piłką było kilka takich ważnych dla mnie momentów. Na pewno kilka z nich zapamiętam do końca życia, na przykład debiut w Ekstraklasie, pierwsza zdobyta w niej bramka. W pamięci utkwiły mi również dwa wywalczone awanse do najwyższej klasy rozgrywkowej z ŁKS-em Łódź.
Jak wyglądały Twoje początki gry w piłkę? Kto zaszczepił w Tobie pasję do tej dyscypliny?
– W piłkę zacząłem kopać już jako ośmiolatek. Zapisałem się wtedy do Szkółki Piłkarskiej MOSIR w Jastrzębiu Zdroju, by po dwóch latach przenieść się do sąsiedniego GKS-u Jastrzębie. Duży wpływ na początki mojej gry miał mój starszy brat Tomek, występujący w tamtym czasie w juniorach GKS-u. Chodziłem oglądać treningi, w których brał udział i nie mogłem się doczekać, kiedy sam będę mógł dołączyć do tej drużyny, bo zapisywano wtedy chłopców od dziesiątego roku życia.
W Olimpii jesteś od 2012 roku, więc pewnie udało Ci się w tym czasie zwiedzić Grudziądz. Jak oceniasz to miasto?
– Grudziądz wielkością przypomina mi moje rodzinne Jastrzębie, więc czuję się w nim dobrze. Nie ma tutaj takiego zgiełku i pośpiechu, jaki zauważyłem grając w klubach, mieszczących się w dużych aglomeracjach. Dla mnie bardzo ważne jest to, że mogę w Grudziądzu mieszkać z rodziną, więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Grudziądz i jego okolice znam już w miarę dobrze, bo gdy pogoda pozwala to lubię z żoną i dzieckiem wybrać się na spacer po tutejszym parku, czy wiślańskich błoniach. Udało mi się też zwiedzić rynek i spichrza.
Od jakiegoś czasu na meczach Olimpii nie ma zorganizowanego dopingu. Brakuje go nawet na meczach u siebie. Czy przeszkadza Wam ta sytuacja?
– Na pewno nie jest to dobra sytuacja. Kilka razy rozmawialiśmy w szatni o tym, że brakuje nam dopingu kibiców z „młyna”, bo oni potrafili pociągnąć do dopingu resztę stadionu i wtedy mecz przypominał piłkarskie święto w Grudziądzu.
Masz 32 lata i w piłkę pograsz pewnie jeszcze kilka lat, lecz pojawiają się może myśli, co będziesz robić po zakończeniu kariery?
– Zdaję sobie sprawę, że jestem już bliżej końca swojej kariery, jednak najważniejsze jest to, żeby zdrowie dopisywało. Na szczęście kontuzje mnie omijają i mam nadzieję, że będzie tak przez najbliższe trzy, cztery lata. Nigdy nie miałem problemu z przygotowaniem kondycyjnym i chciałbym jeszcze parę lat pograć na szczeblu centralnym. Piłka nadal sprawia mi dużą przyjemność i dopóki tak będzie, to chciałbym z tego korzystać. Jeżeli chodzi o moją przyszłość z piłką, to po zakończeniu kariery chciałbym zostać trenerem. Niedawno ukończyłem studia na WSS w Łodzi, które umożliwiają pracę jako nauczyciel WF-u. Zaliczyłem również kurs trenera drugiej klasy.
Z którym z grudziądzkich piłkarzy dogadujesz się najlepiej?
– Nie mam problemu z komunikowaniem się z kimkolwiek. Wiadomo, że z niektórymi zawodnikami spotykam się częściej, a z innymi rzadziej, ale to przecież normalne, aczkolwiek nie mam takiego jednego piłkarza, z którym dogadywałbym się najlepiej. Staram się robić tak, by była to grupa zawodników.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com / własne