Gdy półtora roku temu doznał skomplikowanej kontuzji nogi podczas spotkania sparingowego ze Stomilem Olsztyn, mało kto wierzył w powrót do pełni sprawności. Minęło sporo miesięcy, aż popularny „Koko” zagrał w spotkaniu ligowym. Występ z Okocimskim może zaliczyć do udanych.
Gdy półtora roku temu doznał skomplikowanej kontuzji nogi podczas spotkania sparingowego ze Stomilem Olsztyn, mało kto wierzył w powrót do pełni sprawności. Minęło sporo miesięcy, aż popularny „Koko” zagrał w spotkaniu ligowym. Występ z Okocimskim może zaliczyć do udanych.
Doświadczony zawodnik w środowym meczu zagrał na dobrym, równym poziomie, nie odbiegając od reszty kolegów z zespołu. Dopiero pod koniec spotkania, gdy zaczęły łapać skurcze, trener był zmuszony dokonać zmiany.
– Uważam, że nie zaprezentowałem się źle. Na początku może obawiałem się tylko o to, czy wytrzymam po tak długiej przerwie fizycznie, ale było dobrze. Dopiero pod koniec spotkania zaczęły mnie łapać skurcze i potrzebna była zmiana. Urazu żadnego nie mam, czułem się pod względem psychicznym bardzo dobrze. Mam więc nadzieję, że w kolejnych meczach będę brany pod uwagę w ustalaniu składu. Po to tu jestem i chcę walczyć na treningach by pokazać swoją przydatność do drużyny. W kontekście samego meczu, to brakowało nam skuteczności i płynności w grze. Nie można obwiniać pogody, bo była ona dla każdego taka sama. Po prostu czegoś brakowało. – powiedział po meczu z Okocimskim Brzesko, Marcin Kokoszka.
źródło: GKSOlimpia.com / własne