Na początku 2019 roku Olimpia Grudziądz zmagała się z problemami finansowymi, ale gdy sobie z nimi poradziła, pokazała, że w piłkę grać potrafi. Wróciła do pierwszej ligi, a jako beniaminek rundę jesienną zakończyła na piątym miejscu. – Mieliśmy być łatwym łupem dla rywali, a pokazaliśmy się z dobrej strony. Chcieliśmy grać widowiskowy, ofensywny futbol i to nam się opłaciło – podkreśla Tomasz Asensky, prezes klubu.
W 2019 roku sporo działo się w Olimpii Grudziądz. W styczniu strajk piłkarzy, w maju promocja do Fortuna 1 ligi, a potem udana jesień i miejsce, które daje prawo gry w barażach o awans do PKO Ekstraklasy.
Rzeczywiście, Olimpia przeżywała bardzo trudne chwile. Sportowo obroniła się, bo awansowała do pierwszej ligi. A nie jest to wcale takie łatwe, by po spadku do drugiej ligi, od razu nawiązać walkę o powrót na zaplecze ekstraklasy. Najmocniej problemy finansowe i organizacyjne dotknęły klub na przełomie 2018 i 2019 roku.
Skąd wzięły się długi i jak udało się wyjść z tej sytuacji?
Nie było mnie wtedy w klubie, ale zawsze byłem blisko Olimpii. Jestem jej wychowankiem. Dwa razy prowadziłem ją jako szkoleniowiec, byłem też asystentem trenera. By znaleźć źródła problemów, trzeba cofnąć się do sezonu 2017/2018. Wtedy drużyna broniła się przed spadkiem z pierwszej ligi. Żeby uniknąć degradacji, ówczesny zarząd wydał dużo pieniędzy. Nie udało się utrzymać i klub popadł w tarapaty finansowe. Różne wtedy scenariusze wchodziły w grę.
Cały wywiad znajduje się na portalu „Łączy nas piłka”. Link zostawiamy poniżej:
źródło: Łączy nas piłka / PZPN
foto: Łączy nas piłka / PZPN