Ostatni nabytek Olimpii Grudziądz Wojciech Reiman: Zaufano mi i będzie trzeba po prostu zrobić wszystko żeby okazało się, że to dobry ruch.
Ostatni nabytek Olimpii Grudziądz Wojciech Reiman: Zaufano mi i będzie trzeba po prostu zrobić wszystko żeby okazało się, że to dobry ruch.
Zapraszamy do przeczytania wywiadu, udzielonego w ostatnim wydaniu „Tylko Olimpia”.
Środkowy pomocnik Wojciech Reiman od niedawna reprezentuje barwy Olimpii Grudziądz. Na „przetarcie”, krótko po przyjeździe do Grudziądza, w meczu rezerw zdobył trzy bramki, natomiast podczas spotkania z Chojniczanką rozegrał 90 minut w swoim debiucie
– Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką?
Zostałem namówiony do treningów w Stali Rzeszów przez starszego brata, który już trenował w tym klubie i tak się zaczęło. Kiedy miałem 11 lat zacząłem trenować właśnie w Rzeszowie.
– Dobre występy w Stali Rzeszów dały transfer do ekstraklasowej wtedy drużyny Polonii Bytom. Zadebiutowałeś w Ekstraklasie i spędziłeś wiele minut na boisku Młodej Ekstraklasy. Dlaczego jednak tam nie zostałeś?
Byłem wypożyczony na pół roku do Polonii Bytom z opcją pierwokupu. Niestety nie zostałem i na to złożyło się kilka czynników, aczkolwiek w pewnym momencie byłem pewny, że zostanę. Wyszło jak wyszło. Potrzebowałem wtedy więcej gry, dlatego też wróciłem do Stali Rzeszów. Byłem młodym zawodnikiem i potrzebowałem więcej minut na boisku.
– Później powróciłeś do Stali Rzeszów i zacząłeś strzelać wiele bramek. Skąd nagle taki instynkt strzelecki?
Nie wiem. Po prostu tak się złożyło, że miałem to szczęście w polu karnym przeciwnika. Dużo udawało mi się strzelać bramek. Nie wiem skąd to się wzięło, jak byłem młodym zawodnikiem w juniorach też dużo bramek strzelałem. W tej seniorskiej piłce chyba już dojrzałem. Zacząłem przenosić to, co kiedyś robiłem w juniorach na boiska już seniorskie.
– Strzeliłeś dwanaście bramek w ciągu półtorej sezonu jako środkowy pomocnik. Później ponownie trafiłeś do Ekstraklasy, ale w Podbeskidziu wiele jednak nie zagrałeś.
W Podbeskidziu byłem przez rok, zagrałem w sześciu meczach Ekstraklasy, do tego doszło parę meczów w drugiej drużynie w czwartej lidze i kilka w Młodej Ekstraklasie. Nie ukrywam, że na pewno fajnie było dostać jakąś tam szansę. Nie udało mi się jednak tam zostać na dłużej. W końcówce mojego pobytu zaszło wiele zmian w Podbeskidziu i okazałem się osobą zbędną, dlatego odszedłem z Podbeskidzia. Ten okres dużo mi dał jako zawodnikowi, dużo się nauczyłem i doświadczenie zaprocentowało w innych klubach. Mam nadzieję, że będzie to miało pozytywny wpływ na moją przygodę z piłką.
– Po Podbeskidziu przyszedł czas na Stal Stalową Wolę. Jak wspominasz ten okres?
W Stalowej Woli był to okres, kiedy znowu wróciłem na Podkarpacie. Nie ukrywam, że tak jak powiedziałem już wcześniej to doświadczenie z Podbeskidzia bardzo dużo mi dało. Wracając już do Stalowej Woli można powiedzieć, że naprawdę byłem już w pełni ukształtowanym zawodnikiem jak na ten poziom i naprawdę bardzo pozytywnie wspominam ten okres. Dużo bramek strzelałem, graliśmy fajną piłkę wtedy w Stalowej i mieliśmy dobrego, fajnego trenera Pawła Wtorka. Pograłem tam przez półtorej roku i to był naprawdę pozytywny czas. Bardzo miło wspominam ten okres.
– Przenosiny do kolejnego drugoligowca – Rakowa Częstochowa i znów bardzo dobra dyspozycja – wiele bramek na koncie.
Staram się jako zawodnik grający na środku pomocy dosyć często też wbiegać w pole karne i właśnie to procentuje. W tej drugiej lidze udało mi się dużo tych bramek strzelić. Szkoda, że po prostu później w barażach jakoś tam nie udało nam się awansować. Też miło wspominam okres rocznego mojego pobytu w Częstochowie.
– W Częstochowie miałeś do pewnego momentu mocną pozycję w klubie, byłeś jej kapitanem. Niestety sytuacja w przerwie między sezonami się zmieniła, możesz opisać co się stało?
Kapitanem zostałem od razu wybrany przez trenera Brzęczka. Było to dla mnie dość duże wyróżnienie oraz nobilitacja. Chciałem się jakoś tam odwdzięczyć trenerowi. Jak później trener został zwolniony i przyszedł pan Mroczkowski, to ten nie chciał jakoś zmieniać. Miałem dosyć mocną pozycję, która można powiedzieć, od stycznia z miesiąca na miesiąc coraz bardziej stawała się podważana. Na temat tego, co się wydarzyło między sezonami już bardzo dużo powiedziano, był to dla mnie ciężki okres i nie chciałbym się do tego odnosić. Jestem w Grudziądzu i to jest dla mnie najważniejsze. To co się wydarzyło w Rakowie to już za mną – chcę zamknąć ten temat i go nie poruszać.
– Dużo nie brakowało, a Twój poprzedni zespół awansowałby do 1 ligi. W barwach Rakowa grałeś w barażu przeciwko Pogoni Siedlce. Co ciekawe strzeliłeś w dwumeczu trzy bramki, a Twoim rywalem był Donald Djousse. Czego zabrakło do awansu?
W obydwu meczach barażowych do 70. minuty przeważaliśmy, byliśmy lepszą drużyną. Zabrakło takiego doświadczenia, takiego wyrafinowania. Na pewno drużyny grające w pierwszej lidze mają troszeczkę więcej cwaniactwa w sobie, to jest jednak liga wyżej, z większą pewnością podchodzą do takich meczów. Ten rok występów w pierwszej lidze pomógł im w tym, żeby mieć taką dużą dozę pewności siebie w spotkaniu z nami. My zbyt bojaźliwie podeszliśmy do barażu. Wiara w zwycięstwo na pewno była. Wszyscy chcieliśmy awansować, ale niestety nie udało się i szkoda, bo faktycznie w dwumeczu wydaje mi się byliśmy zespołem lepszym. Ostatnie 20 minut zadecydowało o tym, że nie awansowaliśmy.
– Zdecydowałeś się kontynuować swoją karierę w Grudziądzu, dlaczego podjąłeś taką decyzję, miałeś oferty z innych klubów?
Kariera to zbyt duże słowo, przygoda. Miałem oferty ale były to oferty które były do mnie skierowane zaraz po barażach. Moja sytuacja wtedy wyglądała w ten sposób, że nie było opcji transferu mojej osoby po rozmowach z właścicielem. Dostałem informacje, że przez najbliższe dwa lata będę w Rakowie. Tak potoczyło się życie, a nie inaczej. W momencie kiedy zostałem wystawiony na listę transferową, nie było praktycznie zainteresowania moją osobą. Nie ukrywam, że rozmawiałem z Olimpią już w czerwcu po barażach, ale przedstawiłem sytuację i nie było możliwości transferu. Później się to troszeczkę zmieniło. Zaufano mi i będzie trzeba po prostu zrobić wszystko, żeby okazało się, że to dobry ruch.
– Mógłbyś kibicom trochę przybliżyć siebie – na jakiej najlepiej czujesz się pozycji, jakie cechy Ciebie opisują?
Nie lubię siebie opisywać, ale mogę jedną rzecz powiedzieć, mogę grać na defensywnym pomocniku w środku. Od początku mojej przygody z seniorską piłką występuję jako defensywny pomocnik i to się nie zmienia od 10 lat. Jeżeli ktoś się interesuje piłką – wie na co mnie stać, jakie mam atuty, jakie mam wady. Nie lubię siebie opisywać, ciężko mi jest cokolwiek o sobie powiedzieć, to też nie leży w mojej gestii.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com