Krew, pot i pięć goli – tego w chłodne, sobotnie popołudnie byli świadkiem kibice, którzy zgromadzili się na stadionie przy ul. Piłsudskiego 14.
Krew, pot i pięć goli – tego w chłodne, sobotnie popołudnie byli świadkiem kibice, którzy zgromadzili się na stadionie przy ul. Piłsudskiego 14.
Świetny Popovič, skuteczni obrońcy
Piłkarze Olimpii do pojedynku z Sandecją Nowy Sącz przystępowali w roli murowanego faworyta, choć były obawy o ustawienie środkowej części pola, bowiem z powodu urazów wykluczeni z gry zostali Marcin Smoliński, Dariusz Kłus i Bruno Żołądź. Ostatecznie z obrony na pozycję defensywnego pomocnika został przeniesiony Michał Łabędzki, a na stoperze zagrał Słoweniec Milan Andelkovič.
Gospodarze już w pierwszej części zapewnili sobie spokojną grę, a wszystko za sprawą czujności Arkadiusza Aleksandra, który w 21. minucie dobił z najbliższej odległości bezpańską futbolówkę i wyprowadził Biało – Zielonych na prowadzenie.
Niecały kwadrans później pierwszą asystę w tym meczu zanotował Denis Popovič, którego dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Bartosz Jaroch, tym samym stając się najskuteczniejszym obrońcą w drużynie. Trzecia w zespole bramka młodego zawodnika uśpiła cały blok obronny i chwilę później sędzia podyktował po przeciwnej stronie rzut karny. Do piłki podszedł były pomocnik Olimpii – Adrian Frańczak. „Franek” miło wspomina czas spędzony w mieście nad Wisłą, dlatego nie okazywał radości po trafieniu dla Sandecji. – To dla mnie powrót sentymentalny na „stare śmieci” – nie da się tego ukryć. Mam w Grudziądzu wielu znajomych, także z pewnością to dla mnie fajna sprawa – mówił sam zainteresowany. Kibice Biało – Zielonych również dopingowali zawodnika gości. – Dziękuję im za to, że pamiętają o mnie. Zostawiłem w Grudziądzu sporo zdrowia. Takie jest jednak życie piłkarza, że akurat dzisiaj spotykamy się po drugiej stronie barykady. Taka moja praca, dzisiaj gram dla Sandecji – dodał.
Na początku II połowy faworyt zadał trzeci cios, który w zasadzie przesądził o zdobyciu punktów. W okolicy koła środkowego boiska piłkę otrzymał Arkadiusz Aleksander, a ten kolejnym podaniem świetnie uruchomił wychodzącego na czystą pozycją Denisa Popoviča. Słoweniec nie zwykł takich okazji marnować, wygrał biegowy pojedynek z rywalem i po długim rogu trafił do siatki. Marek Kozioł kilkanaście minut później skapitulował jeszcze czwarty raz, tym razem po stałym fragmencie w pełni „zagranicznym”. Rzut rożny tradycyjnie wykonywał Popovič, który wrzucił wprost na głowę Michala Pitera-Bučko. Słowak tym samym zdobył swojego drugiego gola w tym sezonie.
Kontuzja Woźniaka
Sobotni pojedynek przedwcześnie zakończyć musiał Marcin Woźniak. Boczny obrońca w 59. minucie został wręcz znokautowany po zderzeniu z zawodnikiem Sandecji i wylądował w karetce pogotowia. Diagnoza jednoznaczna – złamanie nosa w kilku miejscach. Po wtorkowej operacji powinno być wiadomo, kiedy „Woźny” wróci do gry.
Seria trwa
Zwycięstwo nad Sandecją Nowy Sącz przedłużyło już do jedenastu passę spotkań bez porażki. Tym samym została wyrównana seria sprzed dwóch latach, kiedy Biało – Zieloni również byli przez dłuższy czas niepokonani.
Grudziądzanie – razem z Wisłą Płock oraz Zagłębiem Lubin – w zasadzie dogonili już uciekającą na starcie rywalizacji Termalicę Bruk – Bet Nieciecza. Podopieczni Dariusza Kubickiego w czternastu meczach zgromadzili 26 punktów i ze stratą dwóch oczek do „Słoni” oraz „Miedziowych” zajmują czwartą pozycję.
Przerwa dla GTT
W przerwie między połowami swoje umiejętności taneczne ponownie zaprezentował Grudziądzki Teatr Tańca.
źródło: OlimpiaGrudziadz.com