W piątek zespół Bogdanki Łęczna odniósł pierwsze zwycięstwo od 6. spotkań. Olimpia od samego początku nie mogła znaleźć skutecznej recepty na sforsowanie defensywy podopiecznych Piotra Rzepki. Kilka razy od większej utraty bramek swoją drużynę uratował Michał Wróbel.
W piątek zespół Bogdanki Łęczna odniósł pierwsze zwycięstwo od 6. spotkań. Olimpia od samego początku nie mogła znaleźć skutecznej recepty na sforsowanie defensywy podopiecznych Piotra Rzepki. Kilka razy od większej utraty bramek swoją drużynę uratował Michał Wróbel.
– Szkoda sytuacji przy stanie 0:0 bo mecz wyglądał by zupełnie inaczej. Straciliśmy bramkę i zespół z Łęcznej zaczął grać z kontry. Później już było bicie głową w mur. Staraliśmy się, ale zespół Bogdanki bardzo mądrze się bronił i wyprowadzał groźne kontry. Wyszliśmy na drugą połowę naładowani, aby odmienić losy spotkania i w pierwszej akcji Bogdanki tracimy drugą bramkę. Później przejmujemy inicjatywę próbujemy, ale nie mogliśmy przebić się przez dobrze dysponowaną obronę z Łęcznej i co chwile nadziewaliśmy się na groźne kontry. Na szczęście udało nam się wszystkie te kontry obronić. Dążyliśmy do zmiany wyniku i po pięknej akcji Marcina Woźniaka, który minął kilku zawodników i bramkarza i jeszcze wiara w pozytywny wynik wróciła. Później wszystko co mogliśmy wrzuciliśmy do ataku i stworzyliśmy sobie trzy sytuacje, ale nie udało się ich wykorzystać. Fakt, że nadzialiśmy się na na trzy sytuacje sam na sam, ale to było ryzyko podjęte, aby doprowadzić do remisu. Reasumując zostawiliśmy mnóstwo zdrowia na boisku, a wracamy bez punktów z Łęcznej. – powiedział po meczu Michał Wróbel.
źródło: GKSOlimpia.com / własne